sobota, 20 maja 2017

III. STUDENTICUS ZWIĄZKUS, czyli od kogo lepiej trzymać się z daleka


Pora na dawkę wiedzy na temat osobników, które można spotkać wszędzie, a nienadających się zupełnie do związku (chyba, że ktoś jest mentalnym masochistą). Opisaliśmy wcześniej aspekt jedzeniowy i zabiegi przygotowawcze do spotkania z partnerem. Teraz po raz ostatni wracamy do tematu studentów. Warto zrobić mały rekonesans wśród typów najbardziej irytujących samic i samców choćby po to, by nie obudzić się z ręką w nocniku pewnego pięknego dnia...
Artykuł (po raz kolejny) zrealizowany we współpracy z dr hab. nauk med. Monicus Goglomanius. 


Kiedy sądzimy, że już wybraliśmy najdorodniejszą samicę czy najsilniejszego samca ze stada i myślimy, że wszystko skończy się happy endem - nie cieszmy się tak szybko. Bo oto teraz dochodzimy do najtrudniejszego etapu w formowaniu relacji między osobnikami zwanymi "student"; etapu od którego sieć roi się od wyznań typu: wylądowaliśmy w łóżku na pierwszej randce, a on nie dzwoni już trzeci tydzień! Co robić? 
albo 
nie mogę się od niej opędzić - cały czas mi głowę zawraca 
lub 
widziałam jak dostał smsa od nieznanego numeru: "czekaj na mnie jutro w barze. Obejrzymy mecz i walniemy sobie po piwku". Chyba mnie zdradza.

Kiedy wybierzemy już sobie swój ideał i trochę czasu z nim spędzimy, nagle na wierzch zaczynają wychodzić różne nieprzewidziane sytuacje.
Dlaczego tak jest? Bo nie poznaliście jeszcze, z jakim typem macie do czynienia. Żeby to ułatwić stwórzmy listę najbardziej irytujących typów osobników zwanych studentami, od których lepiej trzymać się z daleka.


Typy samic (to tylko kilka najważniejszych typów, a jest ich co najmniej dziesięć):

  •  działa jak płachta na byka - drażni, denerwuje i irytuje swoim zachowaniem. Potrafi tak zręcznie żonglować uczuciami partnera, że on w sobie doszukuje się winy. Za wszystko.                                                                                                    Cecha charakterystyczna: przyciągnie najpierw swoją urodą mniej zaprawionych w boju, potem niecnie wykorzysta, a na końcu zniszczy fochami niczym szarańcza.
  • czepia się jak rzep psiego ogona - ta samica jest przeciwieństwem poprzedniczki. Nie umie wodzić za nos, a sama węszy podstęp gdzie popadnie. Namolna i co rusz sprawdza w telefonie partnera czy nie narzuca mu się jakaś siksa.
           Cecha charakterystyczna: żadnemu samcowi nie udało się uwolnić od takiej 
           na dłuższą chwilę.
  • kukułcze jajo - uważa, że nic jej w życiu nie wyszło i już nie wyjdzie. Tę samicę ujrzeć można najczęściej w odosobnionych miejscach, jest ignorowana przez resztę populacji z powodu izolacji - i to całkiem świadomej. Nie chadza na randki, więc nie ma absztyfikantów. Kiedy już jakimś cudem takiego znajdzie, zniechęci go i zdołuje swoim depresyjnym nastrojem.
Cecha charakterystyczna: kiedy jej smutno sięga po ulubioną czekoladę. Dlatego nie mieści się już w swoje ulubione portki.
  • głupia gęś - nawet, kiedy partner sprowadzi do domu jakąś siksę i bezceremonialnie będą się przy niej migdalić, uwierzy, że tamtej zmarł ktoś z rodziny i trzeba ją pocieszyć. Biedne, naiwne kaczątko.
Cecha charakterystyczna:  uwierzy w każdą historyjkę.
  • kot w worku - decydując się na taką partnerkę samiec powinien sobie codziennie wmawiać, że istotna jest bogata osobowość, która nie przemija wraz z wiekiem w przeciwieństwie do urody. Choć... jest jeszcze inne wyjście: operacja plastyczna, którą można zasugerować samicy - albo to, żeby zaczęła o siebie w końcu dbać.
Cecha charakterystyczna: jej atuty są mocno niepewne, ale kto wie - może akurat przytrafił się biały kruk ubrany w świńskie szaty.
  • dla amatorów kwaśnych jabłek - typ księżniczki. Ta samica nigdy nie wie czego chce. Przykład? Bistro. Zamawia naleśniki. Kiedy już je dostanie - stwierdza, że nie ma na nie ochoty, tylko chce w tym momencie pomidorówkę, a kiedy juz zupę dostanie mówi, że ona to jednak wolałaby lody. "No nie dogodzisz" - jak powie stereotypowy samiec.
Cecha charakterystyczna: może uciec sprzed ołtarza, bo będzie tak niezdecydowana.




A co z samcami? Nie zapomnijmy również o nich:

Typy samców (to tylko kilka najważniejszych typów, a jest ich co najmniej dwa razy więcej):
  • kozioł ofiarny -podrywa na tzw. misia. Najpierw chce samicę ująć na litość, potem daje sobie w kaszę dmuchać. Nie potrafi się przeciwstawić i odeprzeć ataków partnerki.
Cecha charakterystyczna: jest tak uległy, że boi się pograć na konsoli, kiedy ona wychodzi z koleżankami. Wolny czas przeznacza więc na domowe porządki.
  • gapami pasiony - potrzebuje porządnego kopa w tyłek. Ten typ jest bardzo podobny do pierwszego, ale różni go jedna cecha - ta, która go urodziła zapomniała mu odciąć od siebie pępowinę. I tak, będzie się jej pytać czy na randkę założyć jeansy, czy może te spodnie od garnituru, co był w nich na pogrzebie babci.
Cecha charakterystyczna: to gruby łańcuch łączący go z rodzicielką. Ani go przypalić, ani rozciąć. Trzeba się pogodzić i wierzyć w to, że kiedyś ta relacja wymrze śmiercią naturalną. Nadzieja matką głupich, jak mawiają, ale próbować można.
  • pies na baby - myśli, że może mieć każdą samicę i w gruncie rzeczy tak właśnie jest. W sidła tego osobnika dostają się najczęściej te niedoświadczone. Imponuje im swoją pewnością siebie, a także doskonałą znajomością technik podrywu. Umięśnione ciało wzbudza zazdrość i podziw, choć - niestety - oprócz niego często nie ma nic więcej do zaoferowania.
Cecha charakterystyczna: wabi kolejne partnerki tymi samymi sprawdzonymi trikami, co nie zmienia faktu, że sporo samic się na to nabiera. I z pewnością wiele się jeszcze nabierze.
  • ptasi móżdżek - ten typ z kolei ma dużo wyobraźni i wielkich aspiracji, ale mało kto wie, że nic z tym dalej nie robi - kiedy już się zakręci wokół urodziwej samicy, omamia ją. Na krótko. Po czasie ponosi sromotną klęskę, bo okazuje się, że to mieszkanie to pożyczone od kumpla, a praca przedstawiciela handlowego to w istocie praca w handlu, tyle że na kasie w Tesco.



Charaktery samców i samic mogą oczywiście się ze sobą splatać, bo jak wiemy, coraz więcej spotyka się zdziewczyniałych samców i schłopaczałe samice. Wtedy dochodzi do tzw. combo. Wtedy miejmy świadomość, że nie wyjdziemy z tego bez uszczerbku na zdrowiu.

A Wy znacie jakieś irytujące typy?

piątek, 21 kwietnia 2017

II. STUDENTICUS SEXUS, czyli jak oczarować partnera jednocześnie nie dając się nabić w butelkę


Mówiliśmy we wcześniejszym artykule (link TUTAJ) o aspekcie jedzenia u osobnika zwanego studentem. Dziś skupimy się na tym, jak samica potrafi w 5 minut przemienić się z maszkarona w całkiem uroczą bestyjkę i o tym, jak może wyglądać spotkanie zapoznawcze samca i samicy. A w jaki sposób obie płcie do tego podchodzą?   
Artykuł (znowu) przygotowany we współpracy z dr hab. nauk med. Monicus Goglomanius.


 

Zabiegi przygotowawcze do rendez-vous

Zanim nastąpi moment usidlenia samca lub samicy, musi się rozpocząć odpowiednio proces przygotowawczy. Osobnik płci męskiej myje się środkiem myjącym, następnie przeczesuje czuprynę i przyklapuje odstające kłaczki łapą, którą uprzednio zamoczył w wodzie. Czasami nakłada na grzywę substancję od której włosy dęba stają, czyli tzw. "żel". Potem wciąga na siebie rzeczy nie krępujące ruchów. Spryskuje się jeszcze perfumami - i już.

Samicom musimy poświęcić trochę więcej troski z tego względu, że są to osobniki o wiele bardziej wymagające w kwestii wyglądu i dokładają (w wielu przypadkach) wszelkich starań, żeby spodobać się partnerowi. Na początku osobniki rodzaju żeńskiego wyruszają na polowanie do tzw. "galerii" lub "ciucholandu", żeby oczarować swojego partnera. W ich głowach panuje zasada: ładnie, ale niekoniecznie wygodnie, co obrazuje przeciwne podejście niż samców w tej materii. Po wybraniu odpowiedniej kreacji przystępują do zabiegów kosmetycznych, do których przywiązują dużo uwagi. Oprócz rytualnej kąpieli, samica wklepuje w siebie balsamy, robi peelingi i maseczki błotne  - dzięki temu skóra jest bardziej napięta. Samice obecnie stosują środki maskujące. Kiedyś smarowały policzki rozpołowionym burakiem i czerniły brwi węglem, teraz znalazły bardziej wyspecjalizowane metody kamuflażu: tzw. "zalotki", "maskary", "biuti blendery" fluidy, "róże"  czy "bronzery" są tylko częścią amunicji z ich arsenału.


Dobrze, żarty żartami, ale... wypadałoby się zastanowić: dlaczego właściwie samice wydają tyle środków pieniężnych na kupno tak ogromnych ilości rzeczy? W dawnych czasach wystarczyła przecież tylko woda i szare mydło.

Okazuje się, że to wszystko ma na celu sprawić, że ze szpetnej, tudzież przeciętnej samicy, rodzi się... ATRAKCYJNA SAMICA, która tym samym zwiększa szanse na zdobycie najlepszego partnera w okolicy, stając się przedmiotem pożądania również u tych samców, którzy wcześniej nie zwracali na nią większej uwagi. Tamci więc spieszą się ze swoimi zalotami, żeby nikt nie sprzątnął im sprzed nosa (ich zdaniem) tak dobrej partii. Ale czy jest nią tak naprawdę?*


Magiczne sztuczki przyciągania partnera

Samce nie zdają sobie sprawy jak bardzo dają się wodzić za nos. Bo trzeba wiedzieć, że to jeszcze nie wszystkie triki jakie stosują samice, żeby usidlić wybranka. Ta żeńska odmiana gatunku ludzkiego stosuje różne zabiegi kamuflujące: wkłada tzw. "puszapy" w przednią górną i w dolną tylnią część ciała, żeby te części wydawały się większe, przycina pazury i zabarwia je na określony kolor; podobnie czyni z czupryną. Co ciekawe, potrafi stać się szczuplejsza o dwa rozmiary w zaledwie 5 minut! Jak ona to robi? Nie odsysa sobie tłuszczu odkurzaczem, nie. W rzeczywistości swoje wałeczki tłuszczowe wciska w tzw. "majteczki wyszczuplające" i nagle z oponki na brzuchu (po zjedzeniu blachy serniczka) nie ma śladu, a tłuszczyk w okolicach bioder zostaje wgnieciony przez uciskające gatki z lycry.

Zabiegi oczyszczające skórę pyszczka samicy, zdjęcie tzw. "sztucznych rzęs" i wszelkiej biżuterii zdradzają, jaka jest rzeczywistość i ukazują prawdziwe jej oblicze. Czasem to nowe oblicze różni się zupełnie od naturalnego wizerunku samicy. Zdarza się, że gdy nowo poznana partnerka zapomni zmyć wieczorem makijaż, osobnik płci męskiej nie rozpoznaje jej nagle rano po udanej nocy. Wówczas z przerażenia wydaje z siebie nieartykułowane dźwięki i ulatnia się czym prędzej do swojego akademika.


Kadr z teledysku "Brzydala" - Domowe Melodie
Aby zapobiec takim sytuacjom należy zadać pytanie: jak nie dać się oszukać i zawczasu obnażyć pierwotną naturę samicy? Spieszymy z pomocą. Najlepiej na pierwszą schadzkę przejść się z nią na tzw. "basen" - żeby wiedzieć od razu co się bierze. Niestety, to nie jest takie proste, bo istnieje możliwość, że partnerce nie będzie odpowiadać takie akurat miejsce. Jeśli po odmowie samiec będzie potrafił umiejętnie tę propozycję obrócić w żart i samica załapie aluzję - nic nie stracił. Jeśli zezłości ją taki pomysł, radzimy nie brnąć w to dalej.

Wyobraźmy sobie miejsce idealne na spotkanie wymarzonego partnera/partnerki. Najłatwiej o to w miejscach zaludnionych, stworzonych wręcz dla osobników zwanych studentami. Tu spod opiętych koszulek umięśnionych samców prześwitują gustowne tribale, a samice są bardziej rozebrane niż ubrane. Słowem - jest w czym wybierać, a i nietrudno tu o interakcję. Jakby to powiedział poeta... niezła dzida, prędka akcja, wędka, spławik, stajesz vis-a-vis niej i zaczynasz prawić... I tu może nastąpić pułapka, bo kiedy samiec ma do czynienia z tzw. samicą seksbombą musi mieć na uwadze to, że inni również mogą na nią się czaić.

        

Wyjście na rendez-vous

Jeśli osobnik zwany "studentem" zamierza wybrać się na schadzkę do klubu, wówczas najlepszym wyjściem będzie obserwacja i głęboka analiza zachowania partnera. Jeśli przesadza w jedną lub drugą stronę - uciekać.
Przeanalizujmy zatem zachowanie przeciętnej samicy w klubie. W jaki sposób porusza się taka podczas dansingu? Jest to zależne od kilku czynników, z których jest jeden wiodący: tzw. "alkohol". W zależności ile samica go wypije, o tyle różnią się jej zachowania.

1). Pierwszy etap samiczego tańca to mimozum: nie ma różnicy czy stoi czy tańczy, bo jest tak sztywna, jakby połknęła kij od szczotki - przy zerowym procencie wypitego alkoholu.

2). Drugi etap to przemiana w kociaka: samica staje się istnym wulkanem energii, który samiec próbuje okiełznać (a nie jest to proste) - po pewnej dawce alkoholu.

3). Trzeci etap roboczo nazwiemy małpiarskim - samica uwiesza się na szyi i najchętniej w takiej pozie też by zasnęła - po solidnej dawce alkoholu.

4). Ostatnia faza to zgon, czyli wypicie alkoholu ponad normę. Tutaj nic już nie da się zrobić.


Potrzeba dużo umiejętności, żeby wykorzystać moment i w porę samicę zauroczyć. Bo może się zdarzyć tak, że partnerka jeszcze nie rozpocznie stadium pierwszego, a będzie już w trzecim. Jeśli chodzi o rodzaj męski gatunku, to typy tancerzy rodzaju męskiego zostały doskonale odtworzone przez Joannę Kołaczkowską i jej zespół badaczy - szczurów doświadczalnych, więc nie będziemy się już nad tym pochylać.

Odradzamy na pierwszą randkę pójść do klubu, a już zwłaszcza, jeśli samiec nie jest wystarczająco pewny siebie. Wtedy łatwiej o odbicie partnerki przez innego. Jeśli nie mamy innej możliwości - obserwujemy zachowania samicy, kiedy wstępuje na parkiet.


Co potem?

Po tańcach w klubie najczęściej para kochanków udaje się w stronę tzw. "samochodu" i wybierają się w romantyczną podróż. Zdarza się, że obu osobnikom zachce się siku. Jak to robią poszczególne osobniki? Aby zaznaczyć teren osobnik płci męskiej wysiada z auta i siusia na stojąco. Miejscem siusiania może być mur budynku lub zwykła ziemia. Osobnik płci żeńskiej ma trudniejsze zadanie, bo jest istotą z natury bardziej wstydliwą - aby dokonać aktu siusiania musi udać się na tzw. "stronę" - tą stroną mogą być gęste krzaczki, przydrożne drzewo czy specjalnie do tego stworzone miejsca ze spuszczaną wodą i z nakładką, na której może usiąść. Osobniki płci męskiej też mają takie nakładki, ale siadają na nich tylko wówczas, gdy wypróżniają się, czyli "włączają dwójkę".
Co się dzieje po tym wszystkim, kiedy wsiądą już ponownie do samochodu? Ten obszar pewnie intryguje Czytelników, ale nie jest on w kręgu naszych zainteresowań  i nie będzie szerzej przez nas badany.

Czy tak powinno kończyć się pierwsze spotkanie u osobników zwanych studentami? Na to pytanie każdy już musi odpowiedzieć sobie sam. 


* O tym jak rozpoznać dobrą partię, czyli osobnika nadającego się do związku, opiszemy już wkrótce. 

czwartek, 30 marca 2017

I. STUDENTICUS ŻARŁOKUS - typowe zachowania u tegoż osobnika*



Skupimy się dziś na temacie niezwykle istotnym, czyli na szukaniu pożywienia u osobnika rodzaju ludzkiego nazywanego potocznie "studentem". Należy rozróżnić osobniki na płci, bo mimo, że wiele je łączy, to jednak sporo też dzieli. Student występuje w dwóch odmianach - zarówno w płci męskiej, jak i żeńskiej gatunku, choć istnieje jeszcze trzecie "ono" stanowiące połączenie tych dwóch wcześniejszych, ale nie o tym mowa. Skoncentrujmy się dziś na samcach i samicach, które ukończyły lat 19, ale nie weszły jeszcze w okres tzw. korporacyjnego zeszczurzenia, a są przed okresem zahamowania wegetacyjnego, które można określić jako: "skończyłem studia, niby mam wykształcenie, ale i tak nie znajdę sobie pracy - lepiej już teraz zasadzić drzewo na trzonek od szpadla...".   
Artykuł przygotowany we współpracy z dr hab. nauk med. Monicus Goglomanius.


Wygląd zewnętrzny
Osobnik zwany studentem może być wysoki lub karłowaty, z kompletem włosów lub łysiejący, z zarostem lub bez. Posiada cztery łapy: dwie na górze i dwie na dole. Te dolne umożliwiają mu poruszanie się, natomiast górne służą mu do zdobywania pokarmu i przywoływania partnera, kiedy czegoś chce. Żyje stadnie, dopóki po uzyskaniu dojrzałości psychofizycznej nie odłączy się od swojego stada, żeby założyć rodzinę. Uwaga: niektóre osobniki, mimo przekroczenia wieku dorosłości, dalej przebywają u dotychczasowych karmicieli pod jednym dachem. Mówi się wtedy, że "żyją na garnuszku rodziców". Dzieje się to wskutek lenistwa i wygodnictwa (nie mylić z chorobami, które są dziełem zdarzeń losowych!).
                 

Zdobywanie pokarmu
Zanim dorosły osobnik wyfrunie z rodzinnego gniazda, będzie musiał nauczyć się zaopatrywać w pożywienie, żeby zapewnić komfort życia swoim potomkom. Aby się najeść, osobnik najpierw wyszukuje, a potem urządza wędrówki do miejsc zwanych "supermarket" przynajmniej raz na dwa dni (samice mogą przesiadywać znacznie dłużej w supermarkecie, choć nie jest to reguła). Tam wybiera produkty, które najbardziej odpowiadają mu pod względem wizualnym i smakowym. Złoty, euro, jen, forint są kartą przetargową: płaskie, mają różne wielkości, a przypominają wyglądem rozgniecione winogrona. Mogą istnieć też w formie papierowej. Za złotego, euro czy dolara osobniki zarówno płci męskiej, jak i żeńskiej są w stanie nawet zaprzedać swoją duszę - to jest jednak temat tak rozległy, że potrzeba by na to chyba osobnego artykułu.


Irytujące zachowania
Była mowa o tym, jak zdobywają pokarm. Istnieje również inna droga, na którą decyduje się ponad połowa populacji "student". Aby ustrzec się przed irytującymi typami osobników, które pragną zawłaszczyć naszą porcję jedzenia, musimy je wpierw poznać.
Wyróżnijmy zatem kilka zachowań, na jakie możemy się natknąć podczas konsumpcji naszego ulubionego posiłku:
  • na szczeniaczka - skamle i piszczy mając nadzieję, że potencjalny dawca jedzenia się nad nim zlituje; 
  • na kotkę - ociera się o potencjalnego dawcę jedzenia, łasi się, mruczy, domaga się słodkiego (widać to zwłaszcza w porze tzw. "okresu" zaobserwowanego wyłącznie u osobników płci żeńskiej). Warto schować zawczasu czekoladę i ciastka; 
  • na buldoga - ślini się, podskakuje, pierwszy wyrywa się do posiłku - zaobserwujemy, kiedy wróci na chwilę do rodzinnego gniazda, gdzie posilą go tym, co lubi najbardziej; 
  • na małpę (tu przestrzegam! - to najgorszy typ z możliwych) - trąca łapą potencjalnego dawcę jedzenia sygnalizując, że jest głodny, a potem zanurza tę łapę w paczce z chipsami wyciągając ich całą garść; 
  • na modliszkę - chwyta jedzenie w łapy nie upewniając się czy to aby na pewno ostatni kawałek ciasta i czy ktoś inny go nie chce. 

Kiedy już osobnik płci męskiej naje się ciastem, chipsami czy innym jedzeniem - gładzi się po brzuszku.
Bekanie, wbrew pozorom, jest pozytywną oznaką wyrażającą zadowolenie po skończonym posiłku - co wiąże się z ostracyzmem ze strony osobników płci żeńskiej, które mogą skarcić, a nawet wykluczyć takiego ze swojego stada.

U osobnika płci żeńskiej zaobserwowano szczególną zależność: nieposkromiony apetyt przed tzw. "miesiączką". To, co kiedyś mogłoby stanowić wyzwanie jedzeniowe, teraz jest pochłaniane z prędkością światła; samica podczas jednego posiłku może zjeść ogórki konserwowe z musztardą, leczo z ostrą papryką, a uwieńczy to wszystko czterema naleśnikami z bananem posmarowanymi masłem orzechowym i trzema warstwami nutelli.




Rodzaje pokarmu
W codziennym posiłku samca nie może zabraknąć  napoju herbacianego oraz chleba, który smaruje po kolei margaryną i pasztetem (albo paprykarzem).  Osobnik od czasu do czasu zjada pokarm nie wymagający większego zaangażowania przygotowawczego, czyli korzysta z tzw. "zapiekanek", "pizzy" lub z "kilku hamburgerów z makdonalda". Na ogół osobniki takie zjadają wszystko, co wpadnie im w łapy: sztywny żółty ser, stwardniały ze starości chleb, zapleśniały ser (nie mylić z pleśniowym), jogurt z przekroczonym terminem ważności, śliska szynka. Wyjątek w jedzeniu wszystkiego stanowią istoty żywiące się wyłącznie sałatą i owocami - te, nawet przy braku innych opcji jedzeniowych - nie ruszą mięsa.


Decyzja o zmianie diety
Do tymczasowej przemiany diety dochodzi najczęściej podczas okresu godowego. Wówczas niektóre osobniki ukrywają swoją pierwotną naturę i zamiast konsumować to, co lubią, jedzą "co wypada". Przyjrzyjmy się więc sytuacji, w której student decyduje się zjeść coś bardziej wysublimowanego niż np. "parówki z mikrofali": żeby zaimponować samicy osobnik płci męskiej wybiera miejsce na schadzkę, które będzie świadczyło o zasobności jego tzw. "portfela", a samica i tak będzie udawać, że jej w ogóle nie obchodzi, ile on w tym portfelu ma. Miejscem spotkania często są "kina", "parki", czasem "hotele"... My jednak skupimy się na standardzie: "restauracja". Podczas, gdy samica zamawia w restauracji lekkostrawną zieleninę i szklankę wody, samiec kieruje na nią wzrok pogardy - jako, że jest mięsożerny, zamierza pochłonąć tłuste mięsiwo okraszane ziemniaczkami. Dotychczas nie zbadano, dlaczego tak się dzieje.

Po posiłku samiec najczęściej zaprowadza samicę do miejsca zwanego "klubem". Piją tam i bliżej się poznają. Po zalotach, zmęczeni rozstają się.
Co potem? Każdy osobnik wraca do siebie, a samica zjada to, czego wcześniej sobie odmówiła, czyli w tajemnicy przed partnerem szybko wstępuje jeszcze na tzw. "kebaba", żeby uzupełnić stracone kilogramy wypocone na parkiecie lub "dopchać się" po lekkostrawnej sałatce zjedzonej na wykwintnej kolacji.

Osobnik zwany studentem posiada bogate życie wewnętrzne i towarzyskie. Potrafi np. przy zachowaniu całkowitej powagi powiedzieć coś zabawnego. Między innymi to, oraz wytrzymałość wątroby na trunki wszelkiego rodzaju opiszemy w kolejnych częściach cyklu.






* Na ostatnich zajęciach omawialiśmy charakterystyczne cechy studenta, czyli mówiąc inaczej: stereotyp, jakim się kierujemy słysząc to słowo. Postanowiłam zmierzyć się z tym zagadnieniem. Może odnajdziecie w tym tekście siebie, choć... jeśli nie, to może nawet i lepiej ;).  
STUDENTICUS ŻARŁOKUS to pierwsza część rozważań na ten temat. Przewiduję kontynuację tego wątku, bo temat jest praktycznie niewyczerpalny, a została nam jeszcze uczelnia, praca, sprawy miłosne oraz relacje z rodzicami...

Nie ukrywam, że pomysł podsunęły mi książki Themersona "Wykład profesora Mmaa" oraz Twaina "Pamiętniki Adama i Ewy". Wspominam o nich, bo dobre są.